10/27/2020

Jedzeniowe nowości ze sklepu IKEA

 

    Hejka, siemaneczko co tam u Was? Wtorek, u nas dużo pracy na polu, opryski te sprawy, dodatkowo nieprzewidziane wypadki chociażby z kołem, które niewiele brakowało a odpadłoby z ciągnika na ulicy. Wczoraj uczestniczyliśmy w strajku kobiet, pamiętajcie w grupie siła! Nie damy się tak łatwo! Bardzo mocne przeżycie i doświadczenie. Kto był ten wie, kto uczestniczy w bieżących ten sam doświadcza. 
    Wpadłam na pomysł aby odbiec chwilowo od recenzji moich ulubionych marek i wrzucić krótki wpis o świecach z sklepu Ikea, które też już od dłuższego czasu są palone w moim domu i nie tylko bo także u znjomych.  




   Opowiem Wam, krótką historię od której zaczęła się moja dobra znajomość z świecami Ikea. Od momentu kiedy w moim rodzinnym mieście wybudowano sklep z meblami i artykułami dekoracyjnymi co pierwsze mnie zainteresowało to świece. Za czasów jeszcze studiów i systematycznego uczestniczenia w pewnej siłowni, w recepcji często uwalniał się zapach słodkiej wanilii. Z koleżanką zafascynowane zapachem od razu obrałyśmy strategię i zaczepiłyśmy Pana w recepcji w sprawie tego pięknego zapachu, który dominował coraz częściej na siłowni. Po krótkiej rozmowie okazało się, że nie jest to zapach żadnych perfum czy kadzidełek albo innej pierdoły tylko świecy o zapachu Deseru Melba. 
    Uwierzcie albo i nie ale tak mała świeca w porównaniu chociażby do innych popularnych marek dawała taki czadowy zapach słodkich, waniliowych lodów z nutą polewy melba, że aż chciało się jeszcze częściej przychodzić do tej siłowni. 
    Idąc za ciosem postanowiłam któregoś razu, będąc już w domu wybrać się do Ikea i od razu kupić kilka sztuk również dla koleżanek. Po powrocie do Szczecina każda z dziewczyn dostała w prezencie po świecy i co najlepsze każdej cieszyła się buzia od ucha do ucha. I tak zaczęła się historia ze świecami od Ikea. Co prawa moja przygoda ze świecami zapachowymi ze sklepu Ikea miała swój początek ale do tej pory nie ma końca. Od czasu do czasu zajeżdżam tam aby uzupełnić dekoracje w domu czy kupić komuś coś na prezent.


Opinia:

    Podczas tegorocznych wakacji  przy okazji zakupów mebli  do remontowego pokoju skusiłam się na te oto trzy jedzeniowe zapachy- coś w stylu gałki muszkatołowej i cynamonu, druga rabarbar a trzecia kawa z ciasteczkami. Na tamten moment były to nowości, które koniecznie musiałam wytestować. I tu o, właśnie w tym momencie, kiedy doszło do palenia pojawiło się lekkie rozczarowanie, a to dlatego, że na sucho świece są tak intensywne, że chciałoby się je zjeść a już podczas palenia tę intensywność tracą. I tak jak zapach Melba jest takim słodkim, mocno waniliowym zapachem, że czuć go wszędzie tak te świece tracą na mocy. Jak dobrze kojarzę wytestowałam już większość świecowego asortymentu z tego sklepu i najlepiej w pamięci zapadł mi zapach: poziomek, deseru melba oraz ciasteczkowy z dzisiejszego wpisu. 
Plusem tak naprawdę wszystkich świec marki Valdoft jest cena, długość palenia, nawet wyczuwalny zapach oraz design. Do minusów zaliczyłabym na pewno moc, która w większości świec powyższej marki jest słaba i bym nad nią popracowała oraz nierównomierne i kłopotliwe topienie się wosku. Dużym plusem też jest możliwość wykorzystywania słoiczków po wypalonych świecach do innych dekoracji. Chociażby mogą służyć jako świeczniki lub osłonki. Wosk jest parafinowy/roślinny, co więcej nie odbarwia się podczas palenia.

    Jeśli miałabym typować mojego ulubieńca z tych trzech świec to go nie ma. Wszystkie trzy są piękne, mają proste, wyraziste, słodkie zapachy, które tworzą tło w mojej sypialni. Cynamon z gałką muszkatołową jest to ciekawa mieszanka, które pasuje do salonu lub kuchni, rabarbar jak rabarbar, jest słodki z dodatkowymi nutami, które ciężko mi opisać ale należy do tych miłych zapachów oraz kawa z ciasteczkami, jest to idealnie odwzorowany zapach świeżo zaparzonej kawy z dopiero co upieczonymi, kruchymi ciasteczkami. 




    

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © Innacodziennie , Blogger